"Władcy Północy" bez wiedzy oruniaków

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2014-05-04 13:49:00

Kibice Lechii Gdańsk ozdobili ścianę budynku przy Trakcie św. Wojciecha 169 ładnie prezentującym się graffiti. Problem w tym, że zrobili to bez zgody mieszkańców i bez wymaganych pozwoleń. Tutejsza wspólnota wystosowała już do urzędników list z żądaniem wyjaśnień.

- A Pan by sobie dał zrobić na budynku taki napis? Chciałby Pan, aby ktoś bez Pana wiedzy i zgody zafundował takie malowidło? - słyszę od jednej z mieszkanek Traktu św. Wojciecha. Kobieta jest zdenerwowana i chwilę później rzuca słuchawkę.

„Malowidło” to wielkie graffiti, które powstało niedawno na ścianie budynku przy Trakcie św. Wojciecha 169. „Władcy północy” - głosi napis, który trzeba przyznać jest wykonany estetycznie i profesjonalnie. Nie trzeba być fanem piłki nożnej, by wiedzieć, że graffiti nawiązuje do znanej na Pomorzu drużyny, Lechii Gdańsk.

Problem w tym, że kibice zrobili to bez zgody mieszkańców. - Z relacji mieszkańców wynika, że przed budynkiem stała grupka ludzi. Jedna z lokatorek wyszła i spytała się, kto i czemu tutaj maluje ścianę. Machnięto jej przed twarzą papierkiem i zapewniono, że są wszystkie niezbędne pozwolenia – mówi nam Elżbieta Kałużna, kierownik „Naszej Wspólnoty”, administratora, który na Oruni zawiaduje ponad 80 budynkami. W tym i wspomnianym wyżej adresem.

- Ciekawi mnie, kto mógł dać pozwolenie namalowania czegoś na prywatnym budynku. Napisaliśmy stosowne pismo do miasta, czekamy na wyjaśnienia – dodaje Kałużna.

Okazuje się jednak, że najprawdopodobniej wina nie leży tutaj po stronie urzędników. Jak udało nam się dowiedzieć, uzgodnienie wydał tylko Referat ds. Estetyzacji. Ale jak tłumaczą nam przedstawiciele magistratu, nie było to żadne pozwolenie na pomalowanie budynku, a raczej opinia odnośnie projektu graffiti.

- Organizator całej akcji miał obowiązek poinformować administratora lub zarząd wspólnoty budynku i uzyskać od nich zgodę na wykonanie graffiti. Wszystko wskazuje na to, że obowiązku nie dopełnił – usłyszeliśmy.

Kto jednak był „organizatorem całej akcji”? - To nie my – zarzeka się Michał Nowosad ze Stowarzyszenia Kibiców Lechii Gdańsk „Lwy Północy” i reprezentant projektu „Kibice Razem”. Projekt znany jest m.in. z tworzenia profesjonalnych graffiti w Gdańsku (ostatnio m.in. przy ulicy Świętokrzyskiej, na Łąkowej, czy w Brzeźnie). - Zawsze mamy niezbędne pozwolenia, czy to od miasta (jeżeli przestrzeń jest komunalna), czy od właściciela prywatnego – dodaje.

Z nieoficjalnych informacji wynika (jeden z urzędników miał nawet widzieć stosowne zdjęcia na Facebooku, które zostały już jednak zdjęte), że graffiti na Oruni wykonała jedna z grup ultras Lechii Gdańsk. To kibice, którzy znani są m.in. z przygotowywania profesjonalnych opraw meczowych.

Nowosad nie chce tego komentować, ale uważa, że całą sprawę trzeba załatwić polubownie. - Taka historia nie wpływa pozytywnie na nasz wizerunek. Uważam, że kibice odpowiedzialni za graffiti na Oruni powinni spotkać się z mieszkańcami. Być może warto takie spotkanie zorganizować i wszystko sobie wyjaśnić – mówi, nie ukrywając, że byłby w stanie do takiej dyskusji doprowadzić.

- To ciekawy pomysł, czekamy na sygnał – komentuje Kałużna.

Trzeba też powiedzieć, że niektórym mieszkańcom Traktu św. Wojciecha 169 graffiti się podoba. - Na pewno jest ładniej niż wcześniej – mówią.

Są jednak i tacy, którzy chcą by napis został zamalowany i zniknął z ich kamienicy.