Mieszkańcy Ujeściska-Łostowic: Mamy pomysły, jak zmienić naszą dzielnicę

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2014-12-09 20:21:00

Wcześniej mogliśmy tylko narzekać, teraz mamy realną szansę, by zmienić co nam się nie podoba w naszej dzielnicy - komentują biorący udział w projekcie "Quo Vadis, Gdańsku?" mieszkańcy Ujeściska-Łostowic. Wszystkiego poprawić pewnie się nie da, ale na warsztatach powoli kształtują się dość konkretne postulaty. Które z nich warto zrealizować?

Mieszkańcom Ujeściska-Łostowic nie podoba się, że:

a. w liczącej sobie ponad 20 tysięcy ludzi dzielnicy nie ma żadnego gimnazjum. - A przecież mieszkańców nam przebywa, w ostatnich latach nawet kilka tysięcy – słychać argument.
b. w dzielnicy nie ma gdzie się spotykać. - Chyba, że w kościele - z przekąsem komentują niektórzy.
c. nie ma tutaj właściwie żadnej oferty rekreacyjno-sportowej. - Fitness, basen, o tym możemy pomarzyć – mówią mieszkańcy.
d. skomunikowanie dzielnicy wciąż nie jest na odpowiednim poziomie.
e. jakiekolwiek „życie na osiedlu” toczy się właściwie tylko wokół marketów.
f. brakuje miejsc parkingowych, chociażby w okolicach szkół.
g. nie ma tu żadnej filii urzędu, na przykład Centrum Obsługi Mieszkańców.

Dla jednych ta lista jest oczywista, dla innych niekompletna, lub nieprawdziwa, ale właśnie na takie bolączki zwracali wczoraj uwagę uczestnicy drugich już warsztatów (o pierwszych pisaliśmy tutaj) w ramach projektu „Quo Vadis, Gdańsku?”. Spotkanie miało miejsce na Ujeścisku, w Domu Sąsiedzkim przy ulicy Przemyskiej. Ale nie o bolączkach wczoraj była tylko mowa.

- Być może ciężko jest teraz sobie wyobrazić, że Ujeścisko-Łostowice to miejsce, gdzie możemy pójść na kawę, czy spotkać się ze znajomymi gdzieś poza domem. Ale proszę spojrzeć, jak piętnaście lat temu wyglądała Starówka w Gdańsku: w porównaniu do obecnych czasów była wymarła, mało się na niej działo. Zmiany są więc możliwe, także i na Ujeścisku-Łostowicach. Jest to dzielnica, która dopiero kiełkuje – przekonywały wczoraj Agnieszka Jurecka i Barbara Marchwicka, pracujące na co dzień w Gdyni urbanistki, które w projekcie „Quo Vadis, Gdańsku?” opiekują się Ujeściskiem-Łostowicami. 

Pokazując przykłady publicznej przestrzeni z różnych miast, namawiały, by także i na Ujeścisko-Łostowice spojrzeć inaczej.

- Miasto sprawdza się wtedy, kiedy lubimy po nim chodzić i kiedy daje nam możliwość przeżywania pewnych rzeczy w publicznej przestrzeni. Atrakcją w mieście są inni ludzie – przypominały.

Dla niektórych mogło zabrzmieć to dość osobliwie. Wciąż pokutuje bowiem opinia, że południowe dzielnice Gdańska (w tym Ujeścisko-Łostowice) to nic więcej jak tylko miejskie sypialnie, w których za wiele się nie dzieje.

Tyle teoria. A jak taka zmiana może wyglądać w praktyce na Ujeścisku-Łostowicach?

- Co by się musiało zadziać, by na przykład z ulicy Warszawskiej, Porębskiego, czy Myśliwskiej zrobić też takie miejsca, by opłacało się tamtędy chodzić także na piechotę? Co by się musiało zmienić w tej przestrzeni, by stała się ona przyjazna dla spacerowiczów? - zastanawiały się urbanistki.

Pojawiły się też inne pytania. Prowadzących spotkanie interesowało, kto w mieście korzysta z przestrzeni reprezentatywnej, zielonej, wymagającej infrastruktury sportowej i takiej, w której przeważają rozwiązania komunikacyjne. Ponadto: kto powinien być inicjatorem zagospodarowania takich przestrzeni, kto powinien o nie dbać, a także z czego tak naprawdę taka przestrzeń musi się składać, by dobrze spełniała swoją funkcję.
Spytano też o związek między dobrą przestrzenią publiczną, a powodzeniem lokalnego biznesu.

Mieszkańcy Ujeściska-Łostowic, wsparci przez biorących udział w projekcie studentów Politechniki Gdańskiej, dali szereg interesujących odpowiedzi. Gros z nich odnosiło się oczywiście do tej części Gdańska.

1. Dzielnica jest pagórkowata, czemu więc tego nie wykorzystać? I w jednym, czy dwóch punktach dzielnicy zbudować tory saneczkowe, czy nawet niewielkich rozmiarów stoki narciarskie.
2. W dzielnicy brakuje pasażu handlowego. Jeżeli takowy miałby powstać, powinien być tak skonstruowany, by był przyjazny mieszkańcom, by chciało się tutaj przychodzić po coś więcej niż tylko po zakupy. - Taki pasaż nie dość że daje nam oszczędność czasu, bo mamy wszystko pod ręką i nie musimy jechać do innych części Gdańska, to pozwala budować tożsamość naszej dzielnicy – argumentowano.
3. Ujeścisko-Łostowice powinno mieć więcej miejsc, które służyłyby mieszkańcom. Wymieniono wybiegi dla psów, stojaki rowerowe, stoliki szachowe, a nawet (jako ozdoba) malutkie fontanny.
4. Ulokowanie przystanków powinno być konsultowane z mieszkańcami. Przystanki powinny być wyposażone w ławeczki, wiatę, automat biletowy, wyświetlacz elektroniczny, śmietniki. - Każdy z takich przystanków mógłby być nieco inaczej zaprojektowany. Tak jak w Londynie, gdzie każda stacja metra ma swoją specyfikę – przekonywała jedna z mieszkanek.
5. Koło przystanków warto lokalizować kioski, czy malutkie punkty usługowe. - A nawet, chociaż wiem, że to raczej science fiction, toaletę, czy przewijak – dodawała mieszkanka.
6. Przystanki w dzielnicy aż się proszą o stojaki rowerowe i wdrażanie systemu „rower miejski”.
7. Cieki wodne (np. zbiorniki retencyjne) powinny być jeszcze lepiej zagospodarowane. To miejsca, gdzie często spacerują mieszkańcy i ten potencjał trzeba wykorzystać.
8. Ważnym punktem w dzielnicy mogą być także miejsca widokowe – jako docelowe miejsca spacerów. - Chodzenie po dzielnicy nie musiałoby już być tylko „spacerem z psem” - dowodzono.
9. Dobra, przyjazna ludziom przestrzeń przyciąga inwestorów.

- Zdaję sobie sprawę, jakie są realia tutaj gdzie mieszkam. Wiem, że wszystkiego zmienić się nie da. Ale chciałabym zadziałać w zgodzie z tymi realiami i zmienić swoją dzielnicę – mówi nam Barbara Piórkowska z ulicy Łódzkiej, jedna z uczestniczek warsztatów. - Nie chciałam odmówić sobie szansy wpłynięcia na to, co może wydarzyć się w mojej okolicy. Przychodząc tutaj mogę wyrazić swoje zdanie: w dzielnicy brakuje tego i tego, oczekuje tego i tego, potrzebne jest to i to. A później mogę próbować rozliczać z tego miasto. Pytać, co zrobiliście z naszymi postulatami i pomysłami? Umówmy się, wcześniej nie mieliśmy tutaj takiej możliwości. Mogliśmy tylko narzekać – komentuje.