Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-02-19 17:14:00
Niektórym może być ciężko w to uwierzyć, ale w południowych dzielnicach Gdańska, które liczą sobie dziesiątki tysięcy mieszkańców, nie ma ani jednej miejskiej biblioteki. Zmienić ten stan rzeczy próbuje Stowarzyszenie „Nasze Ujeścisko”, które szuka właśnie miejsca na tak zwaną Bibliotekę Sąsiedzką. Łatwo nie będzie, bo na Ujeścisku wolny lokal stanowi rzadkość.
To co we Wrzeszczu, Śródmieściu, czy Oliwie jest standardem, w południowych rejonach jest wyjątkiem. Ba, okazuje się nawet, że i wyjątku tutaj nie ma. Miejskie biblioteki na Ujeścisku, Łostowicach, Zakoniczynie to gatunek jeszcze nie odkryty. A tymczasem jak pokazują statystyki, wprowadza się tutaj sporo nowych osób, a liczbę mieszkańców liczy się już w dziesiątkach tysięcy.
Przynajmniej niektórzy z nich lubią pewnie czytać, a i są tacy, którzy wybraliby się do biblioteki, gdyby mieli ją za przysłowiowym rogiem, lub przynajmniej w odległości jednego, czy dwóch przystanków.
Cóż, pozostaje im Śródmieście, Manhattan we Wrzeszczu, czy bliżej – Orunia i Chełm.
Nie na darmo niektórzy mieszkańcy Ujeściska,Łostowic, Zakoniczyna utyskują, że ich okolica to nic więcej jak tylko sypialnia, w której nic się nie dzieje. Takie zdania padają chociażby podczas spotkań w ramach projektu Quo Vadis, Gdańsku.
Urzędnicy zapewniają, że wiedzą o tej dziwnej dysproporcji. Ale rozkładają bezradnie ręce.
- Gdyby istniała możliwość stworzenia nowoczesnej, dużej biblioteki w okolicach Ujeściska bardzo chętnie podjęlibyśmy się tego zadania. W chwili obecnej nie mamy takiej możliwości, przede wszystkim z powodu braku odpowiedniego lokalu – mówi nam Natalia Gromow, rzecznik Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki w Gdańsku. Alternatywą są tutaj... szkolne biblioteki.
O głodzie lokalowym na Ujeścisku będzie jeszcze tutaj mowa.
- Decyzję na temat rozwoju sieci bibliotek, po przeanalizowaniu możliwości, potencjału i kosztów, podejmuje nasz współorganizator: Prezydent Miasta Gdańska. Jeżeli mieszkańcy chcieliby, aby powstała biblioteka publiczna na ich osiedlu powinni zgłosić taki postulat do radnych z Rady Dzielnicy lub Rady Miasta – zachęca Gromow.
Okazuje się, że sprawę w swoje ręce próbuje tutaj wziąć lokalne Stowarzyszenie „Nasze Ujeścisko”, którym między innymi kieruje dwóch radnych dzielnicowych z Ujeściska.
- Nasze Stowarzyszenie szuka lokalu na Bibliotekę Sąsiedzką. Mamy już ponad setkę książek, mamy pomysły, co w takim miejscu mogłoby się jeszcze dziać, ale... nie mamy lokalu – komentuje Katarzyna Wasilewska z Zarządu Stowarzyszenia „Nasze Ujeścisko”.
Pieniądze na wynajem lokalu na bibliotekę (minimum kilkaset złotych miesięcznie) mieliby zebrać sami członkowie Stowarzyszenia i zainteresowani inicjatywą mieszkańcy. Reprezentantom „Naszego Ujeściska” marzy się, by w takiej bibliotece oprócz wypożyczania książek, mieszkaniec mógł skorzystać także z innej oferty, chociażby prowadzonych tu warsztatów fotograficznych.
Póki co jednak z takich planów nici.
Przedstawiciele Stowarzyszenia rozmawiali z deweloperami, pisali też do miasta. Bezskutecznie. O wolne lokale do wynajęcia jest trudno. Ta część Gdańska właściwie jest pozbawiona miejskich budynków. Dominują wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe.
W jednej z nich, Spółdzielni Mieszkaniowej „Ujeścisko”, która liczy sobie 55 budynków i ponad 3700 mieszkańców, słyszymy potwierdzenie tej tezy. - Biblioteka to dobry pomysł, ale wszystkie lokale, jakie mamy do dyspozycji są zajęte. Drobny handel, fryzjer, tego typu usługi dominują w naszej okolicy. Na bibliotekę po prostu nie ma już miejsca.
Reprezentanci Stowarzyszenia deklarują, że nie chcą się poddawać i będą szukać lokalu nadal. Mają w planie rozmawiać z innymi deweloperami, czy z zarządcami budynków Towarzystwa Budownictwa Społecznego, czyli popularnych TBS-ów. Nie kryją również, że nie chcą biblioteki w parafialnym Domu na Przemyskiej, który pełni też swoistą funkcję Domu Sąsiedzkiego na Ujeścisku. - Wolelibyśmy, aby biblioteka była w osobnym lokalu – kwitują.
„Nasze Ujeścisko”, które angażuje się także m.in. w budowę parku dla psów w dzielnicy, wydało też ulotkę na temat „Biblioteki Sąsiedzkiej”.
Czytamy w niej: „Czekamy na ludzi, którzy nie poprzestają na tym co jest, którzy lubią swoją dzielnicę i chcą, aby była coraz bardziej przyjazna mieszkańcom”.