Orunia marzeń jest możliwa, ale najpierw trzeba zmienić jej wizerunek

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-04-15 16:04:00

Zapomnijcie na chwilę o braku wiaduktu dla samochodów, dziurawych chodnikach i niewyremontowanych ulicach. I pomyślcie o Oruni jak o... bramie do Gdańska, zielonej dzielnicy, która wykorzystuje swój rolniczy potencjał, wspaniałe żuławskie krajobrazy i bliskość wody. Nie da się? Organizatorzy projektu Quo Vadis, Gdańsk przekonują, że Orunia „naszych marzeń” jest możliwa, ale trzeba zacząć od zmiany jej wizerunku. I dają propozycje, jak to zrobić.

- Główne założenie strategii dla Oruni to zmiana jej wizerunku, tak aby mieszkańcy czuli się bardziej dumni, że tu mieszkają. I aby tę dumę docenił rynek, wzrastały ceny nieruchomości, inwestorzy tutaj przybywali. A miasto poczuło, że nie jest to dzielnica na końcu Gdańska, tylko, że jest to dzielnica startowa, swoista brama do miasta – mówiła podczas poniedziałkowych, piątych już warsztatów na Oruni z cyklu Quo Vadis, Gdańsku Gabriela Rembarz, urbanistka z Katedry Urbanistyki i Planowania Regionalnego Politechniki Gdańskiej

Wszystko pięknie, ale jak właściwie doprowadzić do tak szczęśliwego scenariusza? Pracujący w projekcie eksperci dali odpowiedzi i na to pytanie.

Przede wszystkim, jak przekonywali w poniedziałek w Gościnnej Przystani, potrzeba zmiany myślenia i działania. - Potencjału dzielnicy nie zmienimy rozmawiając tylko o braku wiaduktu, kiepskich chodnikach, czy nieremontowanych ulicach. Rozmawiając o urokach tej dzielnicy i lobbując za akcjami, które uwzględnią potencjały Oruni jesteśmy w stanie rozwiązać niektóre z tych problemów – argumentowali twórcy strategii.

Uspokajając co bardziej krewkich czytelników, prezentowana strategia podkreśla konieczność budowy wiaduktu na Podmiejskiej i mówi o budowie jeszcze dwóch mniejszych przejazdów technicznych (tylko dla samochodów osobowych).

W koncepcji pokazano również największe bolączki Oruni: brak integracji dzielnicy z centrum miasta, kiepskie połączenie z Orunią Górną, zaniedbane budynki, słabe opcje dla pieszych, którzy chcą przekroczyć tory, czy Trakt św. Wojciecha.

Dla niektórych na tym jakakolwiek strategia na rzecz rozwoju Oruni mogłaby się zakończyć. Bo przecież, zostały wyliczone problemy, zostały wyliczone postulaty oruniaków, teraz czekamy na ruch miasta, prawda?

Twórcy prezentowanej w poniedziałek koncepcji myślą jednak inaczej.

Zwracają uwagę na kilka kluczowych potencjałów Oruni: aktywni, potrafiący działać razem ludzie, jedyna dzielnica, która ma w Gdańsku aktywną funkcję rolniczą, zieleń, ogrody, parki, bliskość wody i unikatowy krajobraz Żuław.

I teraz chodzi o to, jak wyjaśniają, by te wszystkie potencjały wykorzystać na przykład przy pisaniu projektów, w rozmowach z politykami i przy zabieganiu o konkretne zmiany w tej dzielnicy. Oruniacy muszą po prostu pokazać, że mają jakiś plan na swoją dzielnicę.

I tu mały kamyk do miejskiego ogródka,: póki co urzędnicy pokazali, że takiego planu na Orunię nie mają.

To jak wspomniane wyżej potencjały wykorzystać? Twórcy strategii sypnęli pomysłami. Festiwal ogrodowy na Oruni, rynek warzywny, święto ulicy Żuławskiej, rolnicze atrakcje turystyczne, ścieżki rowerowe, które sprawią, że Orunia stanie się strefą buforową między Olszynką, Orunią Górną, a Ujeściskiem.

Plan zakłada także, by wszystkie nowe inwestycje (na przykład budowa wiaduktu na Nowej Podmiejskiej) były jak najbardziej przyjazne mieszkańcom. Czyli przykładowo, miasto buduje wiadukt, ale już wcześniej myśli, jak w jego okolicach stworzyć przyjazną przestrzeń dla ludzi. Odwrotnie do tego co stało się chociażby przy budowie tuneli dla pieszych na Oruni – gdzie bez konsultacji wybudowano betonowe „schrony atomowe”, a dopiero później zaczęto się zastanawiać, jak je nieco bardziej ucywilizować (co właściwie nie stało się do dzisiaj).

Swoje pomysły do prezentowanej strategii zgłaszali wczoraj uczestniczący w warsztatach mieszkańcy.
Wskazali m.in. na:

- Konieczność lepszego wykorzystania potencjału Parku Oruńskiego, który jest historycznym miejscem i może idealnie połączyć Orunię z innymi osiedlami i pętlą tramwajową na Świetokrzyskiej. W Parku mogłyby odbywać się cykliczne wydarzenia sportowo-rekreacyjne, tu mogłyby działać grupy rekonstrukcyjne.

- Dojście do Parku powinno być lepiej oświetlone, powinny być ułatwienia dla osób niepełnosprawnych, w okolicy powinien powstać parking. Sam Park również powinien być lepiej oświetlony. Przydałaby się altana, plac zabaw, fontanna i siłownia napowietrzna w Parku.

- Konieczność budowy ścieżek rowerowych na Żuławach, które byłyby należycie oświetlone. Na Oruni dobrze sprawdziłaby się wypożyczalnia rowerów.

- Wykorzystanie potencjału rolniczego Oruni: szkolne wycieczki na zasadzie: „poznajemy wieś w mieście”, słomiane miasteczko z atrakcjami dla maluchów.

- Uruchomienie kąpieliska na Oruni (w dawnych latach takie często nielegalne kąpieliska w rejonie Oruni były).

- Budowa basenu w okolicach boiska i szkoły na Smoleńskiej.