Chcą skweru i pomnika legendarnej "Inki" na Oruni. Jak zachowa się miasto?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-04-30 08:39:00

Już wkrótce skwer przy ulicy Gościnnej może nosić nazwę zamordowanej przez komunistów, legendarnej sanitariuszki Danuty „Inki” Siedzikówny. Grupa oruniaków, których mocno wspiera arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, chce również postawić jej w tym miejscu pomnik. - Wszystko musi być gotowe na 28 sierpnia, czyli rocznicę śmierci „Inki” – mówią. Niektórzy radni miejscy studzą ich zapał. Oruniacy nie chcą jednak słuchać kolejnych wymówek. - Musi to zostać zrobione i koniec!

Trudno o bardziej wstrząsający i wzruszający scenariusz (patrz ramka pod artykułem) z czasów wojny niż historia Danuty „Inki” Siedzikówny, która walczyła w Armii Krajowej, by po wojnie zostać zamordowaną z sądowego wyroku polskich komunistów. W chwili śmierci miała niecałe 18 lat.

Dopiero niedawno udało się odkryć miejsce pochówku „Inki”. Najprawdopodobniej we wrześniu tego roku w Gdańsku odbędzie się uroczysty pogrzeb legendarnej sanitariuszki.

Grupa oruniaków postanowiła uczcić pamięć „Inki” w jeszcze inny sposób. Chcą skwer przy ulicy Gościnnej (nieopodal Traktu św. Wojciecha) nazwać imieniem Danuty „Inki” Siedzikówny i postawić jej tutaj pomnik.

Skąd taki pomysł? Odpowiedzi jest kilka
Pomysłodawcami są tutaj księża salezjanie, między innymi Mirosław Dukiewicz, proboszcz parafii kościoła przy ulicy Gościnnej. - W czasie wojny „Inka” uczyła się  w szkole sióstr salezjanek w Różanymstoku. Była wychowana w duchu patriotycznym, w duchu religijnym, w duchu nauk księdza Jana Bosko. Może być wzorem dla dzisiejszej młodzieży, jest uosobieniem patriotyzmu, miłości do ojczyzny. Zginęła w Gdańsku. Stwierdziliśmy, że dobrze byłoby właśnie w taki symboliczny sposób powiązać jej imię z salezjanami – tłumaczy proboszcz Dukiewicz.

Pomysł podchwycił również Krzysztof Kosik, wieloletni mieszkaniec Oruni, w latach 90-tych radny miasta. - Pierwsza wersja pomnika była skromniejsza, miał to być głaz narzutowy z wykonanym napisem. O całej sprawie dowiedział się jednak arcybiskup Sławoj Głódź, któremu pomysł się bardzo spodobał i który włączył się w to przedsięwzięcie. Została stworzona koncepcja pomnika z czerwonego marmuru. Mamy nawet już wykonawcę. Będzie to znany na pewno niektórym plastyk z Warszawy, pan Andrzej Renes – mówi Kosik.

Pomnik ma zostać sfinansowany nie ze środków miejskich. - Dżentelmeni o pieniądzach nie dyskutują, ale powiem tylko, że arcybiskup Głódź zaangażował się tutaj w każdym wymiarze – uśmiecha się Kosik.

Musimy zdążyć do 28 sierpnia
Pomysłodawcy chcą by miasto dołożyło swoje cegiełkę w postaci oświetlenia i wykonania małej architektury wokół pomnika.
- Pomnik musi być gotowy do 28 sierpnia, czyli do rocznicy śmierci „Inki”. Nie ma innej opcji. Choćby skały pękały, musimy mieć wtedy uroczyste odsłonięcie pomnika – komentuje Kosik.

Zdaniem salezjanów i Kosika, ważnym jest również, by pomnik był gotowy przed terminem uroczystego pogrzebu „Inki”. Chodzi o to, by po uroczystościach pogrzebowych w Gdańsku, na których już zapowiada się tysiące osób z całej Polski, ludzie przyjechali także na Orunię, na ulicę Gościnną, pod nowy pomnik.

By tak się stało, potrzeba jednak aprobaty i zgody miasta. Po pierwsze, gdańskie władze muszą zgodzić się na nadanie skwerowi przy Gościnnej imienia „Inki”. Po drugie, muszą też „zaklepać” zgodę na budowę pomnika.

Pomysłodawcy już zaczęli przekonywać urzędników i radnych. W ostatni wtorek na ręce prezydenta został złożony (brał w tym udział także naczelnik jednego z wydziałów Instytutu Pamięci Narodowej) list intencyjny całego przedsięwzięcia. Stosowne informacje wysłane zostały także do gdańskiego Wydziału Architektury. Wczoraj proboszcz Dukiewicz, Kosik, a także Kamil Sobkiewicz, przewodniczący Zarządu oruńskiej Rady Dzielnicy spotkali się z miejskimi radnymi, którzy zasiadają w Komisji Kultury.

Przestrzegam przed takim optymizmem
Marek Bumblis, przewodniczący Komisji studził jednak zapał oruniaków. Przekonywał, że do realizacji tych pomysłów potrzeba wiele czasu i być może nie uda się zdążyć przed końcem sierpnia, czy początkiem września.
- Przypominam, że okolica skweru jest strefą objętą ochroną konserwatorską, wymaga to określonych procedur, związanych z prawem budowlanym. O pomyśle musi też wypowiedzieć się Komisja Pomnikowa. Dobrze byłoby też poznać opinie całego środowiska Żołnierzy Wyklętych, a także zdanie rodziny pani Danuty Siedzikówny – mówił wczoraj.

- Nie przyjmuję do wiadomości, że termin jest odległy. Przy dobrej woli możemy pokazać gdańskiej społeczności, że są ważne przedsięwzięcia, które traktuje się priorytetowo – ripostował Kosik.

Radni z Komisji Kultury chcą poprosić tutaj o opinię prezydenta Gdańska. Pomysł oruniaków popiera m.in. radny Piotr Czauderna, który zasiada we wspomnianej wyżej Komisji Pomnikowej, a także Lech Kaźmierczyk z Komisji Kultury.

Co ciekawe, opisywany tu skwer przy Gościnnej miał nosić nazwę imienia księdza Michała Winiarza, który w latach 80-tych pełnił posługę kapłańską w pobliskiej parafii. Kilka miesięcy temu taki wniosek złożyła oruńska Rada Dzielnicy.

Na następnej swojej sesji radni zmienią jednak swoją uchwałę. W rozmowie ze mną Sobkiewicz nie krył, że dzielnicowi radni z Oruni chcą by skwer nosił nazwę „Inki” i by stanął tutaj pomnik.

Mają też jeszcze jeden pomysł. - Planujemy zaangażować szkoły w naszej dzielnicy i zrobić konkurs o Armii Krajowej, Państwie Podziemnym i postaci „Inki”. Dopracowujemy szczegóły – mówi Sobkiewicz.