Dróżniczka odsunięta, PKP zwołuje komisję, miasto nie chce niczego oceniać

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-05-05 10:55:00

Ze wstępnych ustaleń PKP wynika, że przyczyną niebezpiecznego zdarzenia, które miało miejsce w ostatnią sobotę na przejeździe kolejowym przy Dworcowej, mógł być błąd dróżniczki. Pracownik został „odsunięty od czynności”, PKP powołało też specjalną komisję. Mamy też komentarz wiceprezydenta Bojanowskiego do całej sytuacji.

Otwarte szlabany, wjeżdżające na przejazd kolejowy samochody i... zbliżający się w tym samym czasie pociąg Szybkiej Kolei Miejskiej – o niebezpiecznej sytuacji przy ulicy Dworcowej pisaliśmy w ostatnią sobotę. Temat podchwyciły także inne media, między innymi TVN 24, trójmiejska Gazeta Wyborcza i Radio Gdańsk.

W sprawie sobotniego zdarzenia poprosiliśmy o oficjalne wyjaśnienia PKP PLK. A także zwróciliśmy się do miasta. Dlaczego akurat do gdańskich urzędników? 

Zdajemy sobie sprawę, że przejazdy kolejowe leżą w gestii PKP PLK, ale naszym zdaniem, chodzi tutaj o bezpieczeństwo gdańszczan, które notorycznie jest zagrożone. Oruniacy twierdzą, że do takich sytuacji jak wyżej opisana dochodzi tutaj częściej. Chcieliśmy wiedzieć, czy miasto jakoś tutaj zareaguje i – mówiąc kolokwialnie - „"naciśnie" na kolejową spółkę, by poprawiła bezpieczeństwo na oruńskim przejeździe.

Zaczynamy od odpowiedzi kolejowej spółki.

- Natychmiast po stwierdzeniu niewłaściwego zachowania, pracownik został odsunięty od czynności. Dróżniczka była trzeźwa, przeszła wszystkie szkolenia, ma ponad dwudziestoletni staż pracy. Posterunek jest wyposażony w dodatkowe urządzenia informujące o przejeżdżających pociągach, podające rzeczywisty podgląd rozkładu jazdy, system Radio-Stop umożliwiający natychmiastowe zatrzymanie pociągu w przypadku zagrożenia oraz dodatkowo po przeciwnej stronie torów zabudowano lustro skupiające podające obraz z torów z kierunku stacji Pruszcz Gdański – mówi Karol Jakubowski, rzecznik prasowy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.

- Komisja ustali jaka była przyczyna błędu pracownika. W 2014 roku dodatkowe szkolenia były przeprowadzone dla dyżurnych ruchu. W tym roku takie szkolenia przeszli również dróżnicy. Działania, które podejmujemy w zakresie pracowniczym i technicznym maja zapewnić jak najlepsze warunki do pracy na posterunkach związanych z bezpieczeństwem ruchu pociągów – zapewnia.

Czekamy więc na oficjalne ustalenia wspomnianej komisji.

Andrzej Bojanowski, wiceprezydent Gdańska komentuje całą sprawę następująco: - Kwestię ostatnich wydarzeń pozostawiamy ocenie właściwych służb, czyli policji i PKP.

Jednocześnie podkreśla, że miasto poprawia teraz układ drogowy przez Bramę Nizinną (o tej alternatywie wiceprezydent Bojanowski mówił nam tutaj), by przynajmniej w ten sposób odciążyć oruńskie przejazdy kolejowe. Nie ma co spodziewać się, że na Oruni powstanie szybko wiadukt, na przykład rejonie Podmiejskiej.

- Budowę wiaduktu oceniamy obecnie jako zbyt drogą – nie kryje wiceprezydent Bojanowski.

Sobotnie zdarzenie na oruńskim przejeździe bada teraz prokuratura. Jak dowiedzieliśmy się od gdańskiego rzecznika policji, do prokuratury trafi m.in. nagranie z monitoringu kolejowego.

Oruńscy radni dzielnicowi, też przecież mieszkańcy tej części miasta, apelują do wszystkich, którzy przejeżdżają przez oruńskie tory, by zachowali szczególną ostrożność.

Jak widać, otwarte szlabany nie zawsze gwarantują, że na przejeździe nie znajdzie się nagle pociąg. Warto zwracać uwagę również na sygnalizację, a także warto zatrzymać pojazd tuż przed przejazdem i po prostu się rozejrzeć. Analogiczne zasady obowiązują oczywiście także i pieszych.