Na Trakcie pies pogryzł przechodnia, właściciel czworonoga też był agresywny

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-05-25 18:10:00

„Moje psy kogoś pogryzły? Na 90 procent są zaszczepione przeciwko wściekliźnie. Zaświadczenie o szczepieniu? Raczej mam, ale nie mogę go Wam pokazać” - usłyszeli (i usłyszeli jeszcze przekleństwa) miejscy strażnicy od mieszkańca Traktu św. Wojciecha, którego psy chwilę wcześniej pogryzły przechodnia. Zwierzęta trafiły na dwa tygodnie do schroniska, właściciela odwiedzili policjanci.

- Na ulicy ugryzł mnie pies! Taką informację przekazał na alarmowy numer 986 pewien mieszkaniec Gdańska. Do zdarzenia miało dojść na Trakcie Świętego Wojciecha. Pod wskazany adres natychmiast został wysłany patrol z Referatu VI – mówi Wojciech Siółkowski, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.

Poszkodowany 46-latek opowiedział co się stało: szedł chodnikiem, gdy nagle z posesji wybiegły dwa psy. - Jeden z nich, mały czarny kundelek ugryzł go w nogę – relacjonuje Siółkowski.

Mundurowi szybko ustalili osobę odpowiedzialną za to zdarzenie. 54-latek, znany strażnikom z wcześniejszych interwencji, potwierdził że należące do niego zwierzę ugryzło przechodnia. Mężczyznę poproszono, by okazał zaświadczenie o szczepieniu trzech psów, które były na posesji.

I tu zrobiło się ciekawie i niestety dość nieprzyjemnie.

54-latek miał następujące tłumaczenie: czworonogi są na 90 procent zaszczepione, potwierdzenie ich zaszczepienia raczej mam, ale nie mogę go pokazać.

Jakieś pytania? Cóż, strażnicy mieli ich kilka, a mężczyzna nie był skłonny na nie odpowiadać. W kierunku strażników poleciały więc... przekleństwa.

Na prośbę poszkodowanego funkcjonariusze wezwali karetkę pogotowia, której załoga udzieliła pomocy ugryzionemu w nogę 46-latkowi. O zdarzeniu mundurowi powiadomili też gdańskie Schronisko dla Zwierząt „Promyk”. Pracownik tej placówki przyjechał na miejsce, by zabrać psa. Zwierzę trafiło do lecznicy na dwutygodniową obserwację pod kątem wścieklizny.

Na miejsce przyjechała też policja.

Właścicielowi psów może zostać wytoczona sprawa z powództwa cywilnego. Możliwe jest (choć w opisywanym tu przypadku raczej jest to wątpliwe) ściganie właściciela z urzędu. Jest to możliwe pod warunkiem, gdy obrażenia spowodowane przez psa będą na tyle dotkliwe, że ich leczenie wymaga leczenia dłuższego niż 7 dni.