Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-06-25 16:37:00
Znów gorąco na oruńskim przejeździe kolejowym przy Dworcowej – w ostatni piątek zepsuł się system sterowania ruchem i przez wiele minut nie można było podnieść szlabanów. Doszło wtedy do groźnie wyglądającej sytuacji. - Nic złego się nie stało – komentują w rozmowie z nami przedstawiciele PKP.
Wszystko działo się w ostatni piątek, około godziny 14.
- Zamknięte szlabany, stoimy już kilka minut. Zbierają się ludzie. Nagle ze swojej budki wychyla się dróżniczka i krzyczy, byśmy wszyscy przechodzili, bo: "system komputerowy mi padł i nic nie działa". Ludzie zaczęli przechodzić pod szlabanami i nagle widzimy, że do przejazdu zbliża się pociąg. Kilka osób wpadło w panikę, zrobił się chaos – opowiada pani Małgorzata, orunianka, która poinformowała nas o zdarzeniu na przejeździe przy Dworcowej.
- 19 czerwca miała miejsce usterka komputera, sterującego ruchem kolejowym na stacji Gdańsk Południowy. Utrudnienia trwały około 1.5 godziny – przyznaje Ewa Symonowicz-Ginter z Biura Komunikacji i Promocji PKP PLK. Awaria dotknęła też przejazd na Oruni.
Jak tłumaczą przedstawiciele Kolei, przy takiej awarii urządzenia stacyjne przechodzą w tak zwany stan bezpieczny. - Ze względów bezpieczeństwa prowadzenia ruchu pociągów urządzenia sterowania ruchem stacji Gdańsk Południowy połączone są z urządzeniami rogatkowymi strażnicy w Oruni. I w w sytuacji awarii rogatki pozostały zamknięte – mówi Symonowicz-Ginter.
Dróżniczka nie mogła więc otworzyć szlabanów. Mogła to uczynić dopiero w trybie awaryjnym, który zanim „zaskoczy” potrzebuje dłuższej chwili. - Z tego względu dróżnik przejazdowy zezwolił pieszym na przejście przez przejazd przy zamkniętych rogatkach, kontrolując sytuację na torach jak i na przejeździe – wyjaśnia przedstawicielka PKP PLK.
Mieszkańcy Oruni twierdzą jednak, że takiej kontroli nie było, bo do przejazdu pełnego ludzi zbliżał się pociąg.
Okazuje się jednak, że i jego maszynista został poinformowany o awarii systemu. Jak zapewnia rzecznik PKP PLK, dojeżdżając do przejazdu na Dworcowej pociąg nie rozwijał prędkości większej niż 20 kilometrów na godzinę. - Maszynista mógł w każdej chwili zatrzymać pociąg. Tym samym nie było żadnego zagrożenia bezpieczeństwa ruchu kolejowego – uważa Symonowicz-Ginter.
Być może teraz groźnie nie było, ale w przeszłości na przejeździe kolejowym przy Dworcowej dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Dość wspomnieć historię, którą opisaliśmy jako pierwsi – szlabany były otwarte, samochody wjechały na przejazd, do którego szybko zbliżał się pociąg.
Spytaliśmy kolejową spółkę, czy sprawa ta została wyjaśniona i jakie systemy zainstalowano na oruńskim przejeździe, by wyeliminować tego typu groźne sytuacje.
Symonowicz-Ginter wylicza zmiany: - Przejazd został doposażony w monitoring, aplikację z systemu wspomagania dyżurnego ruchu podającą rzeczywisty podgląd rozkładu jazdy, system Radio-Stopu, umożliwiający natychmiastowe zatrzymanie pociągu w przypadku zagrożenia. Dodatkowo został zainstalowany komputerowy system, monitorujący zbliżające się do stacji pociągi (to tak zwany podgląd odcinków zbliżania).
PKP PLK nie podaje informacji, czy wspominana trzy akapity wyżej sytuacja została wyjaśniona. Do sprawy wrócimy.