Lotos wysłał swoich ludzi, by... pracowali na Gościnnej. Co to za akcja?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2015-06-27 13:36:00

Jest bezpieczniej i ładniej - plac na tyłach popularnej na Oruni Gościnnej Przystani przeszedł właśnie solidną metamorfozę. Wszystko za sprawą pracowników grupy Lotos, którzy postanowili dwa dni spędzić na Oruni i solidnie tutaj popracować. Nikt ich do takiego „czynu społecznego” nie zmuszał.

Postawili i pomalowali płot, posadzili sporo zieleni, ustawili podest, który idealnie nadaje się na małą scenę – w ostatni czwartek i piątek 18 osób z grupy Lotos uwijało się jak w ukropie na placu przy Gościnnej Przystani.

To w tym miejscu stoi już plac zabaw, są ławki, stoły, słowem jest to miejsce, które jest oblegane przez oruniaków. Potrzebowało ono jednak pewnych ulepszeń. - Chcieliśmy zabezpieczyć cały plac, tak by bawiące się tutaj dzieci mogły czuć się bezpiecznie. Zależało nam również na upiększeniu tego miejsca. Dzięki pracownikom z Lotosu to się udało – mówi nam Piotr Wróblewski, szef Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych „Orunia”, który czuwał nad przebiegiem całej akcji.

Jak to się stało, że pracownicy Lotosu pracowali społecznie akurat na Gościnnej?

- Nasza Fundacja (chodzi o Gdańską Fundację Innowacji Społecznej, która zarządza Gościnną Przystanią – przyp. red.) od wielu lat współpracuje z Lotosem. Podczas jednej z konferencji podszedł do mnie jeden z dyrektorów firmy i zaproponował taką pomoc. Zaproponował, że grupa ludzi przyjedzie na Orunię i popracuje dla nas społecznie. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni – odpowiada Wróblewski.

Podobne „czyny społeczne” miały już miejsce na Oruni. Kilkukrotnie pisaliśmy o dużych firmach, które „na celownik” brały właśnie Orunię. Ich pracownicy zmieniali chociażby okolicę ulicy Gościnnej, Traktu św. Wojciecha, czy Diamentowej. Wszystko społecznie. Mało tego, firmy płaciły też za niezbędne materiały. Nie inaczej było w tym roku.

- Koszt prac na placu przy Gościnnej oszacowaliśmy na kilkanaście tysięcy złotych. Za wszystko zapłaciła grupa Lotos – komentuje Wróblewski.

Pracownikom firmy pomagali również stali bywalcy Gościnnej Przystani. Dość wspomnieć o dzieciach z tutejszej świetlicy i młodzieży z klubu młodych.

Wróblewski już myśli o kolejnych zmianach w Gościnnej Przystani. Być może jeszcze w tym roku w budynku, który służy za siedzibę naszej redakcji, a także lokalnej Rady Osiedla, świetlicy, grup seniorów i Fundacji, wystartuje remont. - Szukamy środków na jego przeprowadzenie – mówi szef SIL „Orunia”.