Okradamy samych siebie

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2009-12-12 23:06:00

Kilka dni temu włamano się do remontowanego właśnie „Domu Sąsiedzkiego” przy ulicy Gościnnej 14. Straty zostały wycenione na kilka tysięcy złotych.

„Dom Sąsiedzki” to projekt, którego organizatorem jest Gdańska Fundacja Innowacji Społecznej. W salach Domu, którego oferta ma być skierowana głównie dla dzieci i młodzieży z Oruni - będą odbywać się m.in. zajęcia multimedialne i sportowe, różnorakiego rodzaju warsztaty, koncerty muzyczne, a nawet dyskoteki.
Ustalono, że siedzibą Domu będzie budynek dawnego Oratorium. Trzeba było znaleźć jeszcze pieniądze na wyremontowanie tego miejsca. Fundacji udało się je pozyskać. Prace ruszyły pełną parą. Pomysłodawcy projektu stawiali sobie ambitny cel – remont miał zakończyć się na początku przyszłego roku. Po tym terminie, „Dom Sąsiedzki” miał otworzyć swoje podwoje dla oruniaków.

Złodzieje wchodzą pierwsi
Najpierw jednak postanowili je otworzyć dla siebie...złodzieje. W nocy sforsowali antywłamaniowe okno i splądrowali siedzibę „Domu Sąsiedzkiego”. Relacjonuje jeden z robotników.
- Wchodziłem pierwszy do budynku, w środku było bardzo zimno, od razu poczułem, że coś jest nie tak. Zobaczyłem w kuchni otwarte na oścież okno i już wiedziałem, że ktoś nas okradł. Złodzieje zabrali odkurzacz przemysłowy, maszynę do szlifowania ścian, wiertarko-wkrętarkę, piłę spalinową, wyrzynarkę, pilarkę i wkrętarkę. Wstępnie wyceniliśmy straty na około 5 tysięcy złotych.

Jeden z dziesięciu
Wezwano policję. Przyjechali technicy, zabezpieczyli ślady. Wpisano też numery seryjne skradzionych rzeczy do policyjnego rejestru. Policjanci nieoficjalnie przyznają, że wykrycie sprawców tego typu włamań nie jest łatwe. Wskazują na statystykę.
- Na Oruni mamy stosunkowo więcej włamań niż w innych rejonach Gdańska. Wykrywamy około 10 do 12 procent tego typu przestępstw. Udaje nam się jednak często odzyskać ukradziony sprzęt, jeśli wcześniej jego numery seryjne zostały wpisane do naszego rejestru – mówi jeden z funkcjonariuszy.

Okradli nas wszystkich
Najprawdopodobniej teraz „Dom Sąsiedzki” będzie pilnowany przez stróża. W budynku ma zostać również podłączony alarm. O komentarz do całej sprawy poprosiliśmy Mariannę Sitek – Wróblewską, prezes GFIS-u.
- Jest nam bardzo przykro. Przecież to miejsce jest dla społeczności Oruni. Ma się w nim dziać tyle fajnych rzeczy. I to realizowanych przy sporym udziale samych mieszkańców. Kto okrada takie miejsce, okrada nas wszystkich. Mam nadzieję jednak, że uda nam się dotrzymać terminu otwarcia „Domu Sąsiedzkiego”. Chcielibyśmy, aby stało się to już w lutym. Chyba, że znów czeka nas jakaś nieprzyjemna niespodzianka.