Niebezpieczna Zatoka?

Autor: f.botor, Data publikacji: 2010-02-05 15:46:00

Od tygodnia na głowy klientów i pracowników sklepu Zatoka leje się woda.

Pracownicy próbują ratować sytuację. Do porozstawianych na ziemi wiader i pojemników wyłapują ściekającą wodę. Teraz sytuacja się trochę poprawiła. Kilka dni temu po wyłączonych lodówkach woda lała się ciurkiem. Czy przeciekający dach nie stanowi zagrożenia?

To żaden problem
- Na pewno nie narazilibyśmy klientów i pracowników na niebezpieczeństwo ― uspakaja Andrzej Żelaznowski, kierownik ds. technicznych w sklepie Zatoka. - To nieprawda, że ten dach pamięta powstanie sklepu. Płaskie dachy, takie jak w naszym sklepie, wytrzymują maksymalnie do 10 lat. Oczywiście w międzyczasie je remontujemy. Na dachu aktualnie nie zalega śnieg ― został usunięty. Skuliśmy również lód z rynien, więc nie ma problemu z drożnością. Niestety, woda dostała się pomiędzy warstwy papy i rozwarstwiła ją. Zaskoczył mnie pana telefon, ponieważ wedle mojej wiedzy poradziliśmy sobie już z problemem przeciekającego dachu w oruńskim sklepie.

Jak jednak widać na zdjęciach woda z dachu dalej płynie. Jeśli któryś z klientów lub pracowników nie poczuł się uspokojony słowami pana kierownika, pozostaje zgłosić swoje wątpliwości np. do sanepidu.

- Gdy dostajemy taki sygnał, od razu wysyłamy kontrolę ― zapewnia Anna Obuchowska, rzecznik Inspekcji Sanitarnej w Gdańsku. - W takich sytuacjach nie ma na co czekać. Zagrożenie mogą zgłosić wszyscy.

Raczej nie warto w takich momentach zgłaszać swoich zastrzeżeń do Państwowej Inspekcji Pracy. Jak dowiedzieliśmy się w instytucji, skargi należy kierować listownie. Urząd ma na odpowiedź 30 dni.

Od Annasza do Kajfasza...
Próbowaliśmy się dowiedzieć także co może zrobić mieszkaniec jeśli ma podejrzenie, że dach budynku nie jest w najlepszej kondycji. Straż pożarna odesłała nas do Straży Miejskiej, Straż Miejska stwierdziła, że przyjmuje tylko zgłoszenia zagrażających sopli i skierowała nas do Ispektoratu Nadzoru Budowlanego, który także rozłożył ręce. Może któryś z Czytelników ma pomysł, co robić w takiej sytuacji?