Jak się żyje na „Południu”?

Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-02-18 15:05:00

Udało nam się dotrzeć do interesującego raportu, przygotowanego przez Biuro Rozwoju Gdańska. Jest on oparty na wynikach zeszłorocznej ankiety, skierowanej do mieszkańców dzielnicy Gdańsk Południe.

O sprawie pisaliśmy na początku listopada tutaj. Ankieta została przygotowana przez Biuro Rozwoju Gdańska w ramach opracowywania „Studium dzielnicy Gdańsk Południe”. Została skierowana do mieszkańców Chełmu, Oruni Górnej, Ujeściska, Zakoniczyna, Łostowic, Szadółek, Maćkowy, Jasienia, Kiełpinka i Zaborni. W listopadzie kwestionariusz pojawił się w Internecie (na stronach miasta i BRG). Zawierał kilkanaście pytań. Odpowiedzi można było nadsyłać do urzędników przez miesiąc. Kwestionariusz wypełniło 369 osób.

Dzielnica nie w pełni reprezentowana
- Odpowiedzi w tej ankiecie miały nam pomóc zdiagnozować największe problemy, związane z dostępnością do usług, zieleni czy komunikacji w dzielnicy Gdańsk Południe. Chcieliśmy zobaczyć, czy nasze wyobrażenia o tych terenach, pokrywają się z doświadczeniem ich mieszkańców. Wyniki ankiet pokazały, że z reguły tak właśnie się dzieje. Ale są i pewne zaskakujące dla nas tendencje – mówi Agata Piszczek z Zespołu Urbanistycznego Południe w BRG.
- Należy pamiętać, że mieliśmy do czynienia z ankietą internetową, która niestety ma swoje ograniczenia. W takim przypadku nie możemy mówić, iż mamy do czynienia z próbą reprezentatywną – tłumaczy Marta Jaskulska z Zespołu Programowania Urbanistycznego w BRG, urzędniczka odpowiedzialna za przeprowadzenie szczegółowej analizy wyników ankiety. - Nie jesteśmy w stanie weryfikować uzyskanych w ten sposób odpowiedzi. Na przykład na nasze pytania mógł odpowiadać ktoś spoza Gdańska Południe. Dlatego też badanie to powinno się traktować jako poglądowe, a nie jako w pełni odzwierciedlające nastroje mieszkańców tej dzielnicy. Niemniej jednak jest to dla nas bardzo cenny materiał – dopowiada.
O tym, że wyniki ankiet nie są w pełni reprezentatywne świadczy też fakt, iż w badaniu nie wzięła udział żadna osoba powyżej 60 roku życia (zdecydowana większość respondentów to ludzie w wieku 20-40 lat). Ponadto gros odpowiedzi pochodzi od mieszkańców ulic: Porębskiego, Świętokrzyskiej, Nieborowskiej i Anny Jagielonki.

Zaskoczenie dla urzędników
Najbardziej zaskakująca dla urzędników była odpowiedź na pytanie: „Czy mógł/a/by Pan/Pani zrezygnować z codziennych dojazdów do pracy własnym samochodem na rzecz dogodnej, dobrze zorganizowanej komunikacji zbiorowej, łączącej Pana/Pani osiedle z innymi dzielnicami Gdańska?”. Okazało się, że blisko 70 procent respondentów odpowiedziało twierdząco.
- To czytelny sygnał dla władz miasta, że ludzie tutaj mają dość korków i czekają na konkretne rozwiązania komunikacyjne. Także w kwestii komunikacji zbiorowej. Jest to o tyle interesujące, że niedawno na podobne postawione pytanie w innej ankiecie, mieszkańcy kilku osiedli w Gdyni odpowiedzieli dokładnie odwrotnie – komentuje Agata Piszczek.
Póki co, na dzielnicy Gdańsk Południe najbliższą przeprowadzoną inwestycją „dobrze zorganizowanej komunikacji zbiorowej” będzie tramwaj na Ujeścisko. Mieszkańcy przesiądą się do niego najwcześniej w połowie 2012 roku.
Z ankiety wynika również, że mieszkańcy nie chcą w swojej dzielnicy supermarketów. Optują za sklepami sieciowymi. Jako wzór bardzo często stawiano Pasaż Chełmski. Według respondentów przewaga takiego miejsca polega na tym, iż oferuje ono klientom zdecydowanie więcej rodzajów usług – oprócz tradycyjnej „spożywki”, sklepów elektronicznych czy odzieżowych, właśnie w pasażach jest jeszcze miejsce na zegarmistrza, szewca czy boksy z używanymi ubraniami.
Taka tendencja, „market nie, pasaż tak”, zaskoczyła urzędników.
- Do tej pory uchwalając plany zagospodarowania przestrzennego dla poszczególnych części dzielnicy Gdańsk Południe, byliśmy dużo bardziej liberalni dla potencjalnych inwestorów. Nie ustalaliśmy jakichś szczególnie sztywnych warunków zabudowy przestrzennej. Być może jednak powinniśmy się zastanowić nad bardziej restrykcyjną polityką w tym względzie. Czy mamy dać inwestorom wolną rękę, czy też wprowadzić ograniczenia prawno-przestrzenne, podobne do tych ze Śródmieścia czy Wrzeszcza? – zastanawia się Agata Piszczek.

Trochę dobrze, sporo źle
Blisko 70 procent ankietowanych stwierdziło, że głównym powodem, dla którego zamieszkali na dzielnicy Gdańsk Południe była przystępna cena mieszkań. Respondenci orzekli, że najlepszą infrastrukturę handlowo-usługową mają Chełm, Zakoniczyn, Łostowice. Z kolei najlepszymi terenami rekreacyjno-sportowymi mogą pochwalić się Jasień i Szadółki. I na tym właściwie lista „pozytywów” się kończy. Gros odpowiedzi stanowiły przykłady problemów, z jakimi mieszkańcy dzielnicy Gdańsk Południe muszą borykać się na co dzień. Oto te, które powtarzały się najczęściej:
- brak infrastruktury społecznej (głównie brak szkoły, przedszkola, żłobka, przychodni zdrowia, ośrodków kultury), a także innych miejsc sprzyjających spotkaniom (kawiarnie, restauracje, puby),
- brak infrastruktury technicznej (drogi, chodniki, oświetlenie, parkingi, ścieżki rowerowe),
- brak urządzonych terenów zielonych i rekreacyjnych, w tym brak wybiegów dla psów,
- brak wykorzystania potencjału niezagospodarowanych obszarów rekreacyjnych. Najczęściej jako przykład podawano zbiorniki retencyjne w Zakoniczynie oraz jar w rejonie ulic Wilanowskiej, Nieborowskiej (ZDiZ opracował już koncepcję zagospodarowania „Jaru Wilanowskiego”, w 2011 roku ma być gotowy projekt budowlany i ma ruszyć pierwszy etap inwestycji).
Ponad 64 procent respondentów stwierdziło, że na terenie ich dzielnicy nie ma ani jednego miejsca lub budynku, w którym mieszkańcy mogliby się spotykać. 24 procent ankietowanych chciałoby się przeprowadzić do innych dzielnic Gdańska. Najczęstszym powodem takiej decyzji (73,8%) są utrudnienia komunikacyjne.

Na zdjęciach widać, jak kształtowały się odpowiedzi na poszczególne pytania ankiety.