Autor: oksytocyna, Data publikacji: 2010-02-20 19:16:29
Szuflada zazwyczaj wypełniona saszetkami "Pomysł na obiad" jakiejś tam firmy produktów instant objawiła swoje pierwsze i ostatnie dno, i ani jednej, ostatniej deski ratunku. Jako, że każda osoba przebywająca w domu 12/24h, powinna wyciągać raz dziennie asa z rękawa w postaci rzadko powtarzalnego pomysłu na główny posiłek, i przede mną stanęło to widmo. Zatem naleśniki.
Ciasto, 1 jajo, 1 szklanka mąki, 1 szklanka mleka, proporcja do po mnożenia w nieskończoność. Co do naleśnika, aby nie był taki płasko-nudny i aby za szybko nie stał się naleśnikiem nieco zmęczonym, wczorajszym? Mając wybór śledzia i szpinaku (który wcale nie ma tak dużo żelaza i nie należy nim zbytnio katować dzieci), postawiłam na szpinak. Pomieszałam, posoliłam, posłodziłam, popieprzyłam pieprzem ziołowym (nie wiadomo dlaczego ziołowym, a nie czarnym lub białym), oleju dolałam.
Usmażyłam naleśniki koloru ufoludka, koloru Lechii Gdańsk po dodaniu gęstej śmietany na wierzch.