Autor: oksytocyna, Data publikacji: 2010-02-22 16:08:19
Specjalizacja podsłuchiwacza ustawicznego stała się moją cechą nieuniknioną w związku z posiadaniem sąsiadów. Prawdziwy sąsiad bowiem to skarb, milczący sąsiad jest jednak dobrem niespotykanym. Moi sąsiedzi milczeć nie chcą. Opowiadają zazwyczaj o byleczym, o tym, o czym większość z nas, jaka impreza była, ile alkoholu poszło, że dziury w drodze, za mało słońca, że polityka, złodzieje i że drogo.
Mój sąsiad wstaje wcześnie rano, wraca z wózkiem po łowach metali wszelkich ok. trzynastej. Wraca już bez łupów, albowiem je spieniężył, zakupił sobie i spożył, co mu się podobało.
Pod moimi oknami zaczepia go raz sąsiadka ubliżając mu od pijaków:
- Ja ciebie wczoraj widziałam, jak wracałeś z wózkiem, tak szłeś wałem, że o mało do Raduni nie wpadłeś!
Mój pijany sąsiad na to, bardzo emocjonalnie wymachując ręką w sobie znanym kierunku odkrzyknął:
- Ale to jest moja Radunia!