Zazdrość

Autor: oksytocyna, Data publikacji: 2010-02-26 14:53:02

Jak się komuś dobrze powodzi to się mi czasem serce kraje.

W koszmarnie dusznym banku, w którym miałam okazję ugotować siebie i moje okutane w czapko-szliko-puchowokurtki potomstwo czekając na to i owo spotkałam spełnienie marzeń.

On troszkę bez zęba, ona z pełnym garniturem, on nieśmiały, ona rozgadana, on z włosem zmierzwionym, ona z fryzurą bezpretensjonalną, on szczerze acz niemo uśmiechający się, ona przy każdej nadarzającej się okazji chwaląca go pod niebiosa. Ona nauczycielka na emeryturze, on nie wiem.

W Polsce już od tygodnia, w ubiegłą sobotę jednak już chcieli wracać do siebie. Bo tu pośpiech, tu się za czymś goni, ten brud pozimowy, generalnie ble i niezachęcająco.

I tak mi się melancholijnie zrobiło od tej opowieści o wyglądaniu przez okno prowadzące wzrok na fiordy, o tej zdecydowanej zimie, o wplatanych w zdanie słowach zagranicznych brzmiących jak wypadające z buzi kluseczki.

Ona pojechała za nim, bo rodzina musi byc razem. W Norwegii mieszkają i pracują już od czterech lat, od momentu, kiedy ona przeszła na emeryturę. Tam jest ich dom, żyją jak zawsze marzyli, znaleźli swoje miejsce. Dawno nie widziałam tak zwyczajnie promiennych usmiechów. Idzie wiosna...