Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-03-25 19:44:00
Miejski projekt, wytyczający nowe granice w Gdańsku, do większości mediów nie zdołał się przebić. Komentują go jednak nasi czytelnicy.
O propozycji miasta i ewentualnych konsekwencjach przyjęcia nowego podziału na jednostki pomocnicze pisaliśmy tutaj. Kilka dni temu od naszego czytelnika dostaliśmy w tej sprawie e-maila. Pan Bartosz Bajków poddał wspomnianą wyżej propozycję urzędników surowej analizie z punktu widzenia mieszkańca południowych rubieży Gdańska. Ponadto głos zabrała jeszcze Beata Matyjaszczyk, przedstawicielka Regionalnego Centrum Informacji i Wspomagania Organizacji Pozarządowych.
Odpowiedź Bogdana Oleszka, przewodniczącego Rady Miasta Gdańska, zamieścimy pod niniejszym artykułem już jutro.
Komentarz naszego czytelnika:
„Podział sztucznej dzielnicy Chełm i Gdańsk-Południe na mniejsze jednostki jest potrzebny. Niestety widzę, że nie szanuje się tradycyjnych granic historycznych. Według mnie wynika to głównie ze słabości infrastrukturalnej oraz działalności duszpasterskiej. Dla przykładu, wschodnia część Ujeściska (ulice Wilanowska, Wawelska itd.) "przylepiła się" do Chełmu oraz Oruni Górnej i mając swój kościół, pocztę i przychodnię, swoje supermarkety, pewnie żadnego związku z resztą Ujeściska nie odczuwa. Ale czy tak jest naprawdę?
Podobnie z północno-wschodnią częścią Zakoniczyna czyli ulicami Piotrkowską, Jeleniogórską i po części Człuchowską. To moje swoiste fiksum dyrdum.
Istnieją liczne mapy, m.in. http://bartosz4.fm.interia.pl/Zakoniczyn/zakoniczyn_UMGdansk.html , http://bartosz4.fm.interia.pl/Zakoniczyn/zakoniczyn_1940_i_2004.htm, które pokazują, że to Zakoniczyn. Wiele osób jednak nadal twierdzi, że to Ujeścisko (mimo, że bloki postawiła tam "SM Zakoniczyn"). A wszystko oczywiście dlatego, że bloki w tej części Zakoniczyna powstawały w powiązaniu z Ujeściskiem. Dopiero budowa szkoły wymusiła połączenie drogowe z południową częścią Zakoniczyna. Ponadto oczywiście tereny pólnocno-wschodniego Zakoniczyna objęła parafia z kościoła Św. Ojca Pio. Natomiast powstanie szkoły spowodowało wreszcie powrót do integracji w historycznym kształcie, bo zarówno dzieci z południowego Zakoniczyna (choć bez Os. Świętokrzyskiego), jak i z północnego (zwanego Ujeściskiem) przynależą terytorialnie do jednej szkoły. Wiem, bo właśnie zapisywałem tam dziecko.
Wracając do tych propozycji nowych granic. W kontekście Zakoniczyna bardzo mnie one cieszą. Choć w kontekście Ujeściska, a także w trochę mniejszym stopniu Łostowic, granic nie uszanowano. Warto wiedzieć, że Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych im. Św. Ojca Pio z Ujeściska (jednym z przejawów jego działalności jest powołanie grupy inicjatywnej (GI), której celem jest doprowadzenie do powstania Rady Osiedla Ujeścisko - przyp. red.) ma zupełnie inną wizję granicy, a przede wszystkim wielkości jednostki administracyjnej na tym terytorium. Miałem okazję rozmawiać z panią Barbarą Bałką (jedną z członkiń GI) i widziałem mapkę z ich propozycją wysłaną do Rady Miasta. Rzeczywiście nastąpiło wiele powiązań Ujeściska z tym "odujeściskowym" Zakoniczynem i stąd pomysł stworzenia z tego obszaru jednej jednostki terytorialnej ma merytoryczne podstawy. Jednak teraz do (pewnie słabych) kontrargumentów historycznych doszedł kontrargument tak istotny jak nowa szkoła. Według mnie nie może nowa jednostka terytorialna mieć granicy przez środek szkoły i rozdzielać na pół obszar podlegający tej szkole. Ponadto pusta przestrzeń między szkołą a ulicą Porębskiego pewnie wkrótce się zabuduje i taki podział byłby jeszcze bardziej sztuczny. Zatem wg mnie (szanując zdanie innych) najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie jednej większej jednostki administracyjnej, mniej więcej takiej jak na zaprezentowanej przez Miasto propozycji: Zakoniczyn-Łostowice (w nazwie oczywiście brakuje słowa "Ujeścisko"). Co ważne jednak, powinna zostać dołączona do niej wschodnia część Ujeściska (obszar na wschód od Nowej Łódzkiej, wspomniana Wilanowska, Wawelska, Nieborowska itd.), który to znalazł się w propozycji wspomnianego wyżej Stowarzyszenia z Ujeściska.”
Beata Matyjaszczyk, przedstawicielka Regionalnego Centrum Informacji i Wspomagania Organizacji Pozarządowych.
„Patrząc na propozycje miasta odnośnie nowego podziału na jednostki pomocnicze, trudno nie zadać sobie pytania: Jaką właściwie logiką kierowali się autorzy tego projektu? Nie chcę powiedzieć, że jestem „na nie”, ja po prostu nie rozumiem tego podziału. Na ten moment wygląda mi to trochę na kreślenie mapy bez koncepcji. Dziwię się też, że pomysł ten – z tego co mi wiadomo - nie był konsultowany z mieszkańcami. A przecież to właśnie oni powinni się na ten temat wypowiadać. Bez takich konsultacji wychodzą później takie pomysły jak np. nieuwzględnienie osobnej jednostki: Ujeściska. Zamiast tego przypisuje się ją do Zakoniczyna, a moim zdaniem te dwa rejony nie mają ze sobą za wiele wspólnego. Kto więc zadecydował o takim podziale?
Pragnę też przypomnieć, że moja organizacja proponowała radnym i urzędnikom przeprowadzenie badań socjologicznych w mieście. I nie chcieliśmy na to ani złotówki, fundusze na ten cel pochodziłyby od nas. Taką propozycję złożyliśmy na jesieni zeszłego roku. Druga strona jednak milczy. Owszem radni wypowiadają się, że takie badania są potrzebne. Ale za tymi słowami, nie idą żadne konkretne czyny.
Jeśli nowe jednostki pomocnicze mają pełnić role centr aktywności lokalnej, to przyszły podział w żadnym wypadku nie może być podziałem przypadkowym.”