Autor: Yuka29, Data publikacji: 2010-07-06 15:10:40
W gronie moich znajomych doszło do małego skandalu obyczajowego! Jak skandal i to na dodatek obyczajowy, może chodzić tylko o kwestie miłosno – erotyczne!
I rzeczywiście...
Szum dotyczył rozpadu kolejnego związku. Nie jakiegoś tam pierwszego, lepszego – tylko pokrytego patyną 39 lat pożycia małżeńskiego ;-)
On - lat 62, sterany życiem, którego funkcje życiowe wspomaga wszczepiony rozrusznik serca....
Ona - nieco tylko młodsza, taka co to i do tańca i do....tańca (różaniec sobie odpuścimy). Dzieci wychowali, doczekali wnuków, te wnuki zdążyły dorosnąć. Wydawałoby się, że obydwoje powinni oczekiwać już tylko wspólnej progenitury w trzecim pokoleniu...albo i w czwartym, gdyby taka była wola niebios...
Jednak w pewnym momencie on poczuł zew natury. Oczekiwanie acz niespodzianie spadła na niego miłość. Nowa zupełnie i nie mająca nic wspólnego, z niemal czterema dekadami miłości tamtej, bądź co bądź lekko spowszedniałej i przykurzonej.
A więc rozwód! Ona usłyszała, że tak naprawdę on, nigdy nie akceptował faktu posiadania dwóch oddzielnych kołder!!! Nie pomogły tłumaczenia, że przecież jedna nie starczała do termicznej izolacji obu rozłożystych ciał. Żal tkwił w nim zbyt głęboko...
Ona żal poczuła teraz!!! Diabli wzięli najlepsze lata i kilka tych, które dane jej było przeżyć już po tych najlepszych. Diabli wzięli plany wspólnego oczekiwania na refundowane z NFZ protezy zębowe, wreszcie diabli wzięli sporną, drugą kołdrę, którą on bez słowa wyniósł do tamtej...
Kiedy uzmysłowiła sobie cały ogrom strat, które poniosła na skutek jakiejś durnej miłości- stanęła okoniem! Rozwodu nie będzie, bo przecież jak on umrze (a nikt nie jest wieczny), przepadnie jej prawo do zasłużonej emerytury po mężu. Niech już się oblewa dla niej tą Przemysławką. Niech paraduje nawet w tych nowych szelkach – ale wara od emerytury!!!
On się jednak uparł. Wszak musi z tamtej zrobić niewiastę uczciwą! Nie godzi się tak żyć w grzechu bez boskiego błogosławieństwa. Jej skrzywdzić oczywiście nie zamierza! To on się wyniesie z ich mieszkania komunalnego. Zabierze ze sobą tylko pół uczciwie podzielonego dorobku. Tak, zdaje sobie sprawę, ze bez wypracowanej emerytury może nie być jej samej łatwo się utrzymać, ale przecież dzieci już dorosły (wnuki też), na pewno coś znajdzie...Jemu to dopiero będzie trudno. W końcu to on zaczyna budować swoje życie całkiem od nowa!
Trudno ale przyjemnie. Tamta nie narzeka, że ściąga z niej nocą kołdrę, Tamta tak samo jak on lubi pielić marchewkę w ogródku działkowym. Tamtej nie przestrasza nawet tykanie rozrusznika. Z tą się zestarzał a z tamtą umrze. Takie jego prawo!
Więc jednak rozwód...;p