Autor: p.olejarczyk, Data publikacji: 2010-07-21 17:21:00
Od początku czerwca policjanci zanotowali 9 kradzieży rowerów z dzielnicy Gdańsk Południe. Na Oruni...żadnej. Skąd taka dysproporcja? Piszemy o tym poniżej, a także wspominamy o sposobach (także internetowych!) zabezpieczania się przed tego typu złodziejami.
Z policyjnych statystyk wynika, że w dzielnicy Gdańsk Południe rowery giną głównie z piwnic. W czerwcu stróże prawa zanotowali cztery takie kradzieże: na ulicy Przemyskiej, Płockiej, Ostrołęckiej i Łódzkiej. Lipiec to już wyraźna tendencja zwyżkowa – przez jego trzy tygodnie złodzieje „wkraczali do akcji” pięć razy. Rower znikał z czterech piwnic (ulice Nieborowska, Srebrna, Łódzka i Złota) i z jednej klatki schodowej (ulica Nieborowska).
Orunia, dzielnicą szeryfów
Tymczasem na Oruni złodzieje jednośladów nie grasują. Przynajmniej oficjalnie.
- Mogę tylko powiedzieć, że policyjne statystyki to nie wszystko. Na Oruni ludzie często po prostu nie zgłaszają tego typu kradzieży. Wolą samemu dochodzić sprawiedliwości – wyjaśnia aspirant Adam Orlikowski, asystent ds. prewencji kryminalnej nieletnich i patologii w Komisariacie na Oruni Górnej.
Częściowo potwierdza to niedawna historia z ulicy Turkusowej. Tam złodzieje włamali się do piwnicy i ich łupem padł właśnie jednoślad. Poszkodowany nie zawiadomił policji. Ale jak mówi, nie „o wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę” chodziło.
„Śledztwo umorzone...”
- Przecież wiadomo, że policja ze zgłoszeniem kradzieży roweru nic nie zrobi. „Gliniarze” nie złapią złodzieja, nie zwrócą nam roweru. Co najwyżej po dwóch tygodniach przyślą nam karteczkę, że „śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców”. Szkoda moich czasów i nerwów – tłumaczył wówczas poszkodowany.
Mieszkaniec Turkusowej nie przebiera w słowach, ale co ciekawe jego teza w przypadku wspomnianych wyżej kradzieży sprawdza się doskonale. Policjanci wykazali się tutaj zerową skutecznością – żaden z „rowerowych” złodziei, grasujących na dzielnicy Gdańsk Południe nie został złapany.
Zamiast wyników, stróże prawa mają za to garść porad.
Policja „dobra rada”
- Na rowery należy zakładać specjalne blokady na kluczyk, nawet jeśli jednoślady są zamknięte w piwnicy. Rowery trzeba przyczepić do jakiegoś stałego elementu piwnicy - złodzieje nie zawsze noszą ze sobą narzędzia niezbędne do przecięcia takiej blokady – mówi Orlikowski. - Jeżeli posiadamy piwnice i trzymamy w niej jakieś rzeczy zasłońmy jej drzwi, tak aby z zewnątrz nie było widać co jest w jej środku. No i oczywiście zamykajmy drzwi wejściowe prowadzące z naszej klatki schodowej do piwnicy. I reagujmy na obce osoby kręcące się po klatkach schodowych – dodaje funkcjonariusz.
Jeżeli komuś te rady nie wystarczą, może skorzystać z jeszcze innego zabezpieczenia. Choć w tym przypadku metoda ta nie chroni przed kradzieżą, daje natomiast większą szansę na odzyskanie „zguby”. Mowa oczywiście o znakowaniu roweru. W ten sposób jednoślad dostaje unikatową „pamiątkę”, dzięki której policji dużo prościej zidentyfikować, do kogo tak naprawdę rower należy. W Gdańsku to kiedyś straż miejska zajmowała się „znakowaniem”. Dziś jej pracownicy wiedzą na ten temat tylko tyle, że rowery to nie ich działka. A czyja? Tego nie potrafią już powiedzieć.
Internet – nowa broń na złodziei?
Okazuje się, że właściciele jednośladów więcej pomocy uzyskają w Internecie. Coraz większym zainteresowaniem cieszy się portal BazaRowerow.pl, którego autorzy określają go jako: „nowa broń do walki ze złodziejami, a dla Policji - narzędzie do skutecznego odzyskiwania mienia”. Zarejestrowało się na nim już ponad 6 tysięcy osób. O co w tym wszystkim chodzi?
„Działanie systemu jest bardzo proste – wystarczy, że użytkownik wypełni krótki formularz, w którym podaje swój adres email oraz unikatowy numeru seryjny ramy (jest pod pedałami) i dołączy do tego zdjęcie roweru” – piszą pomysłodawcy witryny.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że system musi się upowszechnić i zyskać aprobatę policji. Specjalnie z myślą o stróżach prawa przygotowaliśmy też mobilną wersję serwisu, pozwoli ona policjantom sprawdzać rowery przy użyciu telefonu komórkowego, bez dostępu do komputera”– mówi Jan Namedyński, jeden z autorów BazyRowerow.pl
W tym tygodniu Komenda Główna Policji ma dać odpowiedź w sprawie nawiązania oficjalnej współpracy z autorami witryny. Ci ostatni są w tej kwestii optymistami. Być może już niedługo kradzież roweru nie będzie kojarzyć się osobie poszkodowanej ze „ śledztwem umorzonym z powodu niewykrycia sprawców”.