- Nasz sklep działał ponad 30 lat. Cały czas był w rękach jednej rodziny. Teraz podjęliśmy decyzję o zamknięciu sklepu. To nie jest żadna przeprowadzka, kończymy działalność w tej branży — mówi pani Natalia, współwłaścicielka "Kaśki".
Na szybie sklepu zawisły kartki: "Lokal do wynajęcia". Jest też numer telefonu, pod który mogą dzwonić zainteresowani. O sprawie poinformował nas czytelnik, Tadeusz.
Pytam o przyczynę zamknięcia sklepu. Kilka miesięcy temu ekspedientki "Kaśki" martwiły się, że nowe prawo (o tzw. nocnej prohibicji) w Gdańsku mocno uderzy w ich biznes. - Na nocnej zmianie ludzie kupują głównie alkohol. Nocna zmiana nas utrzymuje, daje nam pracę — mówiły.
Urzędników argumenty ekonomiczne nie przekonywały, a radni miasta przegłosowali stosowne uchwały. "Nocna prohibicja" wejdzie w życie.
Pani Natalia podkreśla, że o zamknięciu sklepu nie zadecydowała jedna przyczyna. - Zadecydowało wiele czynników i przeważyła koniunktura gospodarcza — mówi.
Rozmówczyni portalu informuje, że sklep zostanie jeszcze otwarty na kilka dni po majówce, by wyprzedać towar. Później sklep zostanie już "definitywnie zamknięty".