- Na ten moment nie wiemy jeszcze, co dokładnie ta decyzja oznacza dla Oruni. Mamy jednak nadzieję, że pozwoli ona przyspieszyć kilka decyzji związanych z rewitalizacją Oruni - słyszymy od gdańskich urzędników, którzy na gorąco komentują ostatnią decyzję Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Chodzi o obwieszczenie z 27 października. "Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego w wyniku rozpatrzenia odwołania, decyzją (...) uchylił w całości decyzję Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (…) wpisującą do rejestru zabytków nieruchomych województwa pomorskiego zabytek: „Historyczne przedmieście południowe Gdańska obejmujące układ ruralistyczny Oruni oraz układ ruralistyczny Starych Szkotów wraz z ich otoczeniem, w granicach określonych w załącznikach graficznych nr 1 i 2”; wydaną z rygorem natychmiastowej wykonalności(...)".
Decyzję byłego konserwatora oprotestowali urzędnicy
Przypomnijmy, decyzję o wpisaniu sporej części Oruni do rejestru zabytków podjął Igor Strzok, poprzedni wojewódzki konserwator zabytków. W obwieszczeniu Strzoka wskazano, że od dnia wszczęcia postępowania do momentu aż decyzja stanie się ostateczna "zabrania się prowadzenia prac konserwatorskich, restauratorskich, robót budowlanych i podejmowania innych działań, które mogłyby prowadzić do naruszenia substancji lub zmiany wyglądu zabytku. Zakaz ten dotyczy także robót budowlanych objętych pozwoleniem na budowę albo zgłoszeniem, a także działań określonych w innej decyzji pozwalającej na ich prowadzenie".
Przeciwko tej decyzji protestowali gdańscy urzędnicy, ale też niektórzy prywatni inwestorzy.
- Nie jesteśmy przeciwni ochronie zabytków. Uważamy jednak, że ten wpis obszarowy wynikał z lenistwa. Zamiast wpisywać konkretne obiekty, co wymaga pełnej inwentaryzacji, został wpisany cały obszar. Wynika to z lenistwa lub braku czasu. My też jesteśmy za tym, by poszczególne obiekty były chronione, ale nie cały obszar. Nie powinno się wylewać dziecka z kąpielą — komentował wówczas dla portalu MojaOrunia wiceprezydent Piotr Grzelak.
Orunia w rejestrze zabytków. Tematem zajmie się nowy konserwator
W rozmowie z portalem MojaOrunia Strzok podkreślał, że "procedura wpisu nie obejmuje całej Oruni, lecz pewne fragmenty te właśnie najstarsze, gdzie w sposób ewidentne widoczny zachowała się historyczna zabudowa lub historyczne podziały parcelacyjne".
Minister Kultury uchylił decyzję Strzoka, ale skierował ją do ponownego rozpatrzenia. Ma się tym zająć następca Strzoka, wojewódzki konserwator Dariusz Chmielewski.
Z decyzji ministra cieszy się wiceprezydent Grzelak. - Jesteśmy za tym, by chronić poszczególne elementy układu zabytkowego Oruni, a nie robić tego z perspektywy całego obszaru. Bo to blokuje proces inwestycyjny - komentuje dla portalu MojaOrunia.pl. Do tematu wrócimy.























