Biegli starają się wyjaśnić przyczynę pożaru, do którego doszło kilka dni temu na Trakcie św. Wojciecha. Samochód, który wyjechał z jednej z posesji nagle stanął w płomieniach.
- Jechaliśmy Traktem św. Wojciecha. W pewnym momencie zobaczyliśmy w oddali kłęby dymu - relacjonują strażnicy miejscy.
Kiedy podjechali bliżej, zobaczyli płonące auto. - Spod pokrywy silnika pojazdu buchały płomienie - opisują mundurowi.
- Strażnicy chwycili za gaśnice, które mieli w radiowozie i podjęli próbę ugaszenia ognia. Ich działania nie dały jednak oczekiwanego rezultatu. Pożar był bowiem zbyt duży. Płomienie wypełniały już całą komorę silnika i spod jej pokrywy wychodziły na zewnątrz - mówi rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.
Wezwano straż pożarną. Ta przyjechała kilka minut później. Gaszenie pożaru trwało kilkanaście minut.
ZOBACZ TAKŻE: Na Trakcie św. Wojciecha samochód potrącił pieszego