- W nocy obudził mnie jakiś hałas. Myślałam, że to dziki, bo tyle ich w okolicy grasuje. Podeszłam do okna i zobaczyłam, że pod domem stoi kobieta. I jakoś dziwnie się zachowuje. Nagle wyszedł do niej chłopak i już wiedziałam, że zostałam okradziona — relacjonuje Joanna Wielke, właścicielka lodziarni LodoveLove.
W tym tygodniu lokal na Małomiejskiej został okradziony. Lodziarnia leży tuż obok domu Wielke.
- Złodzieje ukradli puszkę z pieniędzmi dla chorego podopiecznego. Regularnie wspieramy dzieci z okolicy. Teraz my i nasi klienci zbieraliśmy pieniądze dla Oliwiera z Gdańska, 8-latka, który choruje na nowotwór kości. Znamy tę rodzinę. To skromni, uśmiechnięci ludzi. Jest w nich niesamowita siła. Chcieliśmy im pomóc — mówi właścicielka.
W puszce, jak podaje rozmówczyni portalu, było 1100 zł. - Złodzieje okradli nie tylko dziecko, ale też tych wszystkich, którzy wrzucali pieniądze do puszki.
W lokalu są kamery, a podejrzani o włamanie zostali uwiecznieni na nagraniach. Właściciele lodziarni wrzucili film z zajścia do internetu i poprosili o pomoc.
Sprawa została zgłoszona na policję. Wielke jest zdania, że policja "na poważnie podeszła do sprawy". Funkcjonariusze mieli już zabezpieczyć nagrania z monitoringu i szukają sprawców.
A tropy wysyłają również internauci - takie wpisy dostaje Wielke, która przekazuje je śledczym.
Jeżeli jest coś pozytywnego w tej historii, to reakcje ludzi. - Ile ja od wczoraj dostałam telefonów z sugestiami, by odbudować puszkę dla Oliwiera. Ludzie chcą już wrzucać pieniądze. Ta historia mocno poruszyła ludzi — komentuje Wielke.
Orunianka prosi, by pozwolić jej powiedzieć jeszcze jedną rzecz. - Nie bójmy się reagować na takie historie. Tylko w grupie jest siła. Sama policja nie da rady, oni i tak mają mnóstwo pracy. Trzeba reagować. I pokazać takim złodziejaszkom, że nie damy się bezkarnie okradać.