Piękne, przedstawiające nieboskłon freski na suficie salonu, charakterystyczne holenderskie witraże, wielkie pomieszczenia gospodarcze, park dookoła i miejsce, w którym żyło i pracowało wielu ludzi - do czasów II wojny światowej Dwór (obecnie ulica Olszyńska 37) i okoliczne posiadłości przeżywały swój okres świetności.
Później los się odwrócił. Ten wybudowany w 1802 roku zabytek był dziurawiony kulami, kiedy to wojska radzieckie wyzwalały gród nad Motławą. Był niszczony kolejnymi zarządzeniami władzy, reprezentującej "sprawiedliwość społeczną" - Dwór podzielono na mieszkania, wstawiono ścianki działowe, zamalowywano freski. Był grabiony i rozkradany, często przez okolicznych mieszkańców - cegły i drewno przydać się mogą zawsze.
Obecnie pobliski ogród to miejsce "wysokoprocentowych" spotkań i publiczna toaleta. Po zawalonych w 2005 roku pomieszczeniach gospodarczych pozostały juz tylko gruzy. Sam Dworek ma się o tyle lepiej, że póki co prezentuje się jeszcze w pozycji pionowej.
- To nie do pomyślenia, że zabytkowy Dworek może tak wyglądać. Póki co miasto jest jego właścicielem i to na urzędnikach spoczywa obowiązek dbania o to miejsce. Nawet w sytuacji tak napiętego budżetu i szukanych wszędzie oszczędności, trzeba naciskać na miasto, aby nie dopuszczało zabytków do ruiny - uważa profesor Jerzy Samp, autor wielu książek na temat historii Gdańska.
I przypomina o Dworkach w Migowie i Rębowie (dzisiejszy teren Szadółek), których dzisiaj już nie ma. Zdaniem historyka, właśnie brak zdecydowania urzędników zadecydował o losie obu zabytków.
- A przecież historia Dworku Młyniska, który został przepięknie odrestaurowany przez Elektrownie Wybrzeże, pokazuje, że gdańskie zabytki wcale nie musi czekać czarny scenariusz. Potrzeba pomysłu i konsekwencji - dodaje profesor Samp.
Urzędnicy przekonują, że w przypadku Dworu w Olszynce taki pomysł istnieje.
- Ta zabytkowa nieruchomość była dwukrotnie ogłaszana do sprzedaży w drodze przetargu w dniach: 24 marca i 16 czerwca bieżącego roku. Nie zgłosił się jednak żaden nabywca - mówi Dariusz Wołodźko z gdańskiego Biura Prasowego w Gdańsku.
Ogłoszono więc kolejny przetarg - na 22 września. Cena pozostaje bez zmian - 2.620.243 zł. W związku z tym, że jest to zabytek, nabywca nie będzie musiał płacić VAT-u. Czekają go jednak inne obostrzenia.
- W związku z wpisem budynku Dworu wraz z dwoma ciągami budynków gospodarczych do rejestru zabytków województwa gdańskiego, wszelkie działania inwestycyjne polegające na rewaloryzacji i odbudowie obiektów podlegających ochronie, jak i budowie nowych - muszą przebiegać zgodnie z wytycznymi Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków - informuje Wołodźko.
Co może przekonać potencjalnego nabywcę do inwestowania w tym miejscu? Zdaniem profesora Sampa, Dwór na Olszynce to idealny punkt na restaurację w klimacie "małej Holandii gdańskiej".
- Holenderskie witraże, egzotyczne freski, ciekawa architektura, gdyby to odrestaurować, Dworek prezentowałby się znakomicie. Tuż obok płynie Motława - to na pewno atut dla przyszłych inwestorów. Punkt gastronomiczny w takim miejscu? Myślę, że to bardzo dobry pomysł - przekonuje historyk.
Warto przypomnieć, że niektóre z artystycznych punktów niedawno zakończonego festiwalu FETA odbywały się zaledwie kilkaset metrów od Dworu na Olszynce.
Co jeżeli również w trzecim przetargu nie znajdzie się żaden zainteresowany kupnem olszyńskiego Dworu?
- Nie może być mowy o jego rozbiórce - zapewnia pracownik Biura Prasowego.
Niestety urzędnicy nie podają żadnych dodatkowych informacji. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że "plan B" dla olszyńskiego Dworu po prostu nie istnieje.