Od wczoraj mamy już solidne opady śniegu i niczym bumerang wróciła kwestia odśnieżania. Właśnie, kto i kiedy powinien chwycić za łopatę? I jak ta sprawa wygląda na Oruni?
Takich, mocno już białych miejsc na Oruni jest jednak więcej. Podczas krótkiej wycieczki, tylko na Ramułta i Żuławskiej znalazłem nieodśnieżone chodniki i dróżki.
Tymczasem, zgodnie z przepisami, oczyszczanie chodnika ze śniegu, lodu i błota pośniegowego oraz likwidacja śliskości jest obowiązkiem spoczywającym na właścicielu, zarządcy i użytkowniku nieruchomości. No właśnie, ale co to właściwie znaczy?
Zacznijmy od właścicieli domków jednorodzinnych. Jeżeli z taką posesją sąsiaduje chodnik, ciąg pieszy, lub schody, mamy obowiązek chwycić za łopatę i odśnieżyć nasz fragment.
- Śnieg należy odgarniać w miejsce nie powodujące zakłóceń w ruchu pieszych. Obowiązek ten powinien być realizowany codziennie do godz. 8.00, a w przypadku intensywnych opadów, w ciągu 6 godzin od ich ustania – tłumaczy Michał Piotrowski z gdańskiego Biura Prasowego.
Jeżeli tego nie zrobimy, grozi nam mandat w wysokości 100 złotych.
- Od początku roku mieliśmy 150 takich interwencji w całym Gdańsku. 1/3 z nich zakończyła się ukaraniem mandatem – mówi Miłosz Jurgielewicz, rzecznik gdańskiej Straży Miejskiej.
Sprawa komplikuje się, kiedy w grę wchodzą już kamienice. Nie zawsze zarządca jest odpowiedzialny za odśnieżanie.
- Bardzo często budynki są wydzielone po obrysie. Czyli obowiązek odśnieżania terenu przy kamienicy leży już po stronie gminy – informuje Elżbieta Kałużna z Naszej Wspólnoty, administratora, który zarządza ponad 80 budynkami na Oruni.
- Jeżeli jest sytuacja, że budynek od chodnika odziela pas zieleni, odśnieżanie jest również obowiązkiem gminy – dopowiada.
W sytuacji gdy natrafimy na nieodśnieżany chodnik, a nie wiemy kto tak naprawdę jest jego właścicielem lub zarządcą, mamy jeszcze jedną opcję. Na stronie gdansk.pl znaleźć można mapę własności wszystkich nieruchomości w mieście. Może to być skuteczna pomoc w namierzeniu winowajcy.
- Dobrze jeżeli osoba, która do nas dzwoni wie już do kogo należy dany teren. Ale nawet jeżeli nie ma takiej wiedzy i tak sprawy nie zostawimy. Namierzymy właściciela i będziemy go przekonywać do tego, aby odśnieżył swoją posesję – obiecuje Jurgielewicz.
A co w sytuacji, kiedy winowajcą jest sama gmina? Na przykład Zarząd Dróg i Zieleni, który ma odśnieżać niektóre chodniki, a także ulice i torowiska. Albo Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych, administrator wielu budynków. Czy straż miejska, będąca przecież gminną jednostką, będzie równie skutecznie, jak prywatnych właścicieli, karać innych urzędników?
- ZDiZ czy GZNK mają z reguły podpisane z prywatnymi firmami umowy na odśnieżanie określonych fragmentów miasta. Dużo skuteczniejszym narzędziem niż nasz mandat 100 złotowy jest w tym przypadku zgłoszenie do odpowiedniej instytucji konkretnej nieprawidłowości – odpowiada Jurgielewicz. I wyjaśnia. - ZDiZ, czy to GZNK może naciskać na swego podwykonawcę chociażby możliwością wypowiedzenia mu umowy cywilno-prawnej. A to są już spore koszty dla takiej firmy. Nikt ich nie chce ponosić, więc zazwyczaj wszystko udaje się doprowadzić do szczęśliwego finału – dodaje rzecznik gdańskiej Straży Miejskiej. Jego instytucja w ostatnim miesiącu zgłosiła 20 takich nieprawidłowości w całym Gdańsku.
Na oruńskich osiedlach Gdańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej sprawę odśnieżania rozwiązano jeszcze inaczej. Cały teren został podzielony na 17 części. Za każdą z nich odpowiada jeden, zatrudniony przez spółdzielnie gospodarz. Oprócz tego spółdzielnia ma jeszcze do dyspozycji pług, a w razie naprawdę trudnej sytuacji na „front” walki z zimą rzuca się jeszcze innych pracowników. A w sytuacji szczególnie dramatycznej zatrudnia się firmy z zewnątrz. – Jesteśmy dobrze przygotowani na atak zimy – zapewnia Mirosław Literski, kierownik oruńskich osiedli GSM.
Kolejną zimową, zazwyczaj kosztowną, a niekiedy groźną dla otoczenia kwestią jest odśnieżanie dachów i zwisające z nich sople.
- Właściciel, zarządca lub użytkownik nieruchomości ma obowiązek usuwać z dachu sople i śnieg stwarzające zagrożenie dla ludzi. Ktoś kto nie wywiąże się z tego obowiązku może zostać ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Można również wprowadzić natychmiastowy zakaz użytkowania obiektu. Na przykład hipermarketu – informuje Piotrowski.
Na Oruni interesujące rozwiązanie wprowadzono na Żuławskiej 4. Tam na dachu budynku zamontowano instalację, która ogrzewa rury spustowe. – W momencie, kiedy śnieg zaczyna topnieć, woda odpływa do rur i spokojnie sobie spływa. Nie tworzą się sople – wyjaśnia Kałużna.
Koszt takiej instalacji to wydatek rzędu 10 tysięcy złotych. Koszt odśnieżania dachu budynku przy Żuławskiej 4 to, jak podają przedstawiciele Naszej Wspólnoty, szacowany jest na 600-700 złotych.