Zakrwawiona klatka schodowa, powybijane szyby w drzwiach wejściowych – tak w nocy z sobotę na niedzielę „bawiła” się grupa osób na ulicy Przyjemnej. Jeden z imprezowiczów miał nawet grozić przybyłym na miejsce policjantom. Okoliczni mieszkańcy informują ponadto, że w lokalu gdzie doszło do awantury przebywała niespełna dziesięcioletnia dziewczynka, która wzywała pomocy.
To właśnie w położonym na tej ulicy bloku doszło kilka dni temu do awantury. Jej skutki widać do dziś – na parterze kamienicy ściany są czerwone od krwi, a szyby w drzwiach wejściowych zostały powybijane.
Cała awantura miała zacząć się najpierw w jednym z mieszkań. Później „imprezowicze” przenieśli się na klatkę schodową. Na koniec grupa biła się w najlepsze już przed samym blokiem.
- W tej imprezie brały też udział jakieś dziewczyny. To one najgłośniej się wydzierały i to chyba o nie wybuchła cała awantura. Jak zobaczyły radiowóz, widziałem jak rozpierzchły się między kamienicami. Chłopacy zostali – komentuje mieszkaniec bloku naprzeciwko, który w naszym tekście chce pozostać anonimowy.
- Przybyły na miejsce patrol policji zastał przed budynkiem czterech mężczyzn, których wylegitymowano. Funkcjonariusze ustalili, że osoby te chwilę wcześniej spożywały alkohol w jednym z mieszkań oraz doszło między nimi do awantury i szarpaniny. Wśród tej grupy był 18-letni syn właściciela mieszkania, w którym trwała impreza alkoholowa – relacjonuje nam sierż. sztab. Lucyna Rekowska, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
Policjanci uspokoili sytuację. Jak mówi nam rzecznik KMP, za zgodą 18-latka i w obecności policjantów jeden z mężczyzn wszedł do mieszkania, by zabrać swoje rzeczy, które tam pozostawił. Pozostali dwaj mężczyźni poszli do swoich domów. Na tym jednak awantura się nie zakończyła.
- W pewnym momencie, gdy policjanci i mężczyzna znajdowali się w mieszkaniu, 18-letni syn właściciela zaczął wyzywać policjantów. Następnie zaczął grozić mundurowym, nie wykonywał poleceń przez nich wydawanych, stawiał opór w związku z tym został obezwładniony i zatrzymany. Jak się okazało był nietrzeźwy, w organizmie miał ponad 2 promile alkoholu – mówi Rekowska.
Po wytrzeźwieniu 18-latek usłyszał zarzuty znieważenia funkcjonariuszy oraz użycia gróźb i przemocy wobec funkcjonariuszy w celu zmuszenia ich do zaniechania prawnej czynności służbowej.
Zmuszenie funkcjonariusza publicznego do zaniechania prawnej czynności służbowej zagrożone jest karą pozbawienia wolności do trzech lat.
W całej sprawie jest jeszcze jeden, może nawet bardziej bulwersujący epizod. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że w trakcie całego zdarzenia z lokalu, w którym trwała awantura, słychać było krzyki małej dziewczynki. Miała ona wzywać pomocy. Pani Helena, która dzwoniła na policję, powiedziała funkcjonariuszom, że w mieszkaniu przebywa najprawdopodobniej mała dziewczynka. Mieszkanka Przyjemnej poprosiła stróżów prawa o sprawdzenie, czy nie zagraża jej żadne niebezpieczeństwo. Policjanci nie chcą jednak odpowiedzieć na pytanie, czy w trakcie awantury w mieszkaniu rzeczywiście przebywała dziewczynka.
Jak dowiedzieliśmy się dzisiaj w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie, historia będzie miała jednak ciąg dalszy. Pracownikom tej instytucji znana jest cała sytuacja – jak się okazuje, opisywana tu rodzina była już pod obserwacją MOPR-u. Dzisiaj usłyszeliśmy, że podjęte zostały kolejne kroki. Jakie? Nikt oficjalnie nie chce się na ten temat wypowiadać. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dziewczynka, przynajmniej na czas wyjaśnienia całej sprawy, może trafić do Domu dla Dzieci.