W połowie czerwca skończyły się rozgrywki w salezjańskiej lidze piłki nożnej. W oczekiwaniu na następny sezon, ruszamy z serią wywiadów z kapitanami SALOS-u. Dziś rozmowa z pierwszym z nich, Arturem Kwasnym, reprezentującym barwy „Diamentu”, drużyny, która zdobyła mistrzostwo ligi.
Nie, nie było tak źle. Nad drugą drużyną mieliśmy 20 punktów przewagi. To pokazuje, że spokojnie daliśmy radę.
„Diament” już ósmy raz z rzędu staje na podium. Jesteście tacy dobrzy, czy przeciwnicy tak słabi?
Gramy zgranym składem. Trzymamy stały, wysoki poziom. Mamy dobrych zawodników, którzy w każdym meczu wychodzą na boisko po to, aby wygrać. I zwykle nam się to udaje.
Do dziewięciu razy sztuka?
Mam nadzieję, że i więcej. Chcemy, aby ta seria jeszcze długo trwała.
Nie nudzi już was taka ciągła dominacja nad resztą ligi?
W żadnym wypadku. Lubimy z sobą grać i przebywać. Niektórzy z nas znają się po 20, 30 lat. Mecze w lidze to fajny sposób na wspólne spędzanie czasu.
Przeciwnicy pewnie mocno się mobilizują na mecze z wami. „Biją mistrza”?
Mobilizują, to widać na boisku. My jednak gramy swoje i z reguły jest dobrze.
Kostki po takich meczach nie bolą?
Nie no, gra się tutaj spokojnie i fair. Wiadomo, że czasem w ferworze walki kogoś tam nerwy poniosą, ale po chwili człowiek się uspokaja i wszystko wraca do normy. Szanujemy się nawzajem na boisku.
Mistrzowie dużo trenują?
W sumie to nie za bardzo. Wielu naszych zawodników ma już swoje rodziny, pracuje i po prostu zwyczajnie nie ma czasu na długie treningi. W czwartki gramy na boisku przy szkole nr 56 na Małomiejskiej.
Bierzecie nowych ludzi do składu?
Jasne, że tak. Ostatnio właśnie dobraliśmy do składu 17-letniego chłopaka. Trzeba odmładzać zespół, aby móc stale zwyciężać i móc zasłużyć na naszą nazwę „Diament”.
Skoro o metryce mowa. Ile ma najmłodszy i najstarszy gracz „Diamentu”?
Najstarszy ma 41 lat, najmłodszy 17.
W drużynie występuje ktoś, kto gra także zawodowo?
Mój syn. Gra w czwartej lidze. W tym sezonie zdobył tytuł króla strzelców naszej ligi.
„Diament” to drużyna zawodników z Oruni?
Co najmniej połowa naszego składu to mieszkańcy Oruni.
Teraz muszą trenować na Ujeścisku, bo na Oruni trudno o boisko z prawdziwego zdarzenia...
Niestety, tak sprawa właśnie wygląda. Mi też to przeszkadza. Jakoś nie dba się o naszą dzielnicę, tak nie powinno być.