Na Raduńskiej dwójka bezdomnych koczowała w zrobionym przez siebie szałasie. - Postawili go na niezabudowanej, gminnej działce - relacjonuje Wojciech Siółkowski ze Straży Miejskiej w Gdańsku.
We wtorek funkcjonariusze pojechali na Raduńską, by zająć się mieszkającymi na dziko lokatorami.
Strażnikom towarzyszyli pracownicy Działu do spraw Osób Bezdomnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie oraz Biura Obsługi Mieszkańców nr 4.
- Funkcjonariusze zastali w namiocie kobietę i mężczyznę. Nakazali dzikim lokatorom, by natychmiast opuścili to miejsce - mówi Siółkowski.
Dla niektórych takie postawienie sprawy może brzmieć bezdusznie, ale jak zapewniają funkcjonariusze, dwójce bezdomnych zaproponowano profesjonalną pomoc. Pod opiekę miał ich wziąć MOPR.
- Bezdomni stanowczo odmówili przyjęcia pomocy. Nie skorzystali również z propozycji przewiezienia ich do noclegowni. Zadeklarowali, że mogą liczyć na dach nad głową u siostry bezdomnego mężczyzny - opisują strażnicy miejscy.
Miasto uporządkowało teren. - Nietrudno przewidzieć, czym mogłoby skutkować bytowanie w takich warunkach, gdyby nagle ścisnął mróz - puentują mundurowi.